czwartek, 1 września 2011

Ciągle za mało?

Dziś 1 września. Smutna data dla wielu uczniów, którzy wracają po wakacyjnej przerwie do szkoły. Data podobno także przykra dla nauczycieli, którzy od dziś otrzymali 7% podwyżkę. Według prezesa ZNP kwota ta jest mała. Na tyle mała, że nie powinno nazywać się jej podwyżką biorąc pod uwagę wzrost cen produktów w kraju. Chciałbym się nie zgodzić z tą tezą. Wielu rodaków boryka się z trudnościami finansowymi. Ich pensje wcale nie rosną. W niektórych miejscach pracy wręcz maleją. Biorąc pod uwagę, że od 1 stycznia 2012 nauczycieli czeka kolejna i to jeszcze większa podwyżka argument ten wydaje się nie tylko nie na miejscu, ale jest po prostu słaby. Oczywiście wielu rodaków komentuje uprzywilejowanie tej grupy zawodowej. Pojawiają się docinki dotyczące tygodniowego czasu pracy, a także ilości dni wolnych od pracy. Z kolei nauczyciele przerzucają piłeczkę lamentując nad wszystkimi obciążeniami związanymi z niewdzięczną pracą ilości godzin poświęconych w domu na przygotowanie się do lekcji, czy poprawianiu sprawdzianów. Według mnie rząd Donalda Tuska nie przemyślał sprawy dotyczącej podwyżek. Podwyżki oczywiście należą się. Od dawna wiadomo, że zawód nauczyciela jest słabo opłacany. Jednak substytutem zarobku był wcześniejsze emerytury, ilości dni wolnych  w roku, a także ilość godzin w pracy. Donald Tusk powinien stanąć na wysokości zadania i wraz ze znaczącymi podwyżkami powinien ukrócić przywileje tej grupy zawodowej. Dobrym modelem jest model skandynawski, gdzie dzieci wraz z nauczycielami siedzą w szkole po 8 pełnych godzin od 8.00 - 16.00. Ten czas to nie tylko lekcje. To czas gdzie dziecko wykonuje także prace domowe, aby po przyjściu do domu mógł się poświęcić swoim pasjom, kopaniu w piłkę czy innym rzeczom, które rozwijają młodego człowieka. Natomiast w tym czasie nauczyciele nie tylko prowadzą lekcje, ale także poprawiają sprawdziany, przygotowują się do zajęć następnego dnia oraz pomagają uczniom, którzy nie zrozumieli materiału omawianego na lekcji. W moim odczuciu tak to powinno wyglądać. Jeszcze śmieszniejsze jest to, że według pana Broniarza ze względu na niskie zarobki młodzi nie garną się do pracy. Jest to moim zdaniem kłamstwo. Sam znam wielu nauczycieli, którzy dzięki małej ilości godzin są w stanie pracować na dwa etaty w różnych szkołach przez co tamują miejsce dla młodych absolwentów, którzy nie są jeszcze tak wypaleni zawodowo, poszukują pracy i z chęcią zajmą się młodymi Polakami. Miejmy nadzieję, że sytuacja polskie szkolnictwa zmieni się kiedyś na lepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz