czwartek, 11 sierpnia 2011

Gdzie się podziali tamci kandydaci ?

Co raz częściej mówi się o tym, że układanie list wyborczych nie idzie zbyt dobrze Sojuszowi Lewicy Demokratycznej. Od samego początku największym zainteresowaniem mediów cieszył się proces układania list w SLD, a nie PO, czy PiS. Czy było to podyktowane zdławieniem w zarodku "lewicy", czy też faktycznie to środowisko było tak ciekawe, bo listy tak nieprzewidywalne? Odpowiedzieć się nie da. Jednak warto było pilnować sprawy i nie pogrążać się przynajmniej w oczach wyborców. Najpierw zrezygnował Józef Oleksy. Podobno nie odpowiadało mu miejsce na liście w woj. Podkarpackim. Wcale mnie to nie dziwi. To prawdziwy bastion Prawa i Sprawiedliwości i mógłby się  stamtąd nie dostać do parlamentu. Doszukuje się jednak przyczyny gdzie indziej. Józef Oleksy po prostu woli ciepłą posadkę doradcy ds. ochrony środowiska u prezydenta. Ja mu się nie dziwię. Pieniądze na pewno dobre, a nie trzeba się tyle denerwować. Kolejną osobą, która nie startuje jest Włodzimierz Czarzasty. Trochę mnie zdziwiło to. W wielu programach i wywiadach zarzekał się, że będzie startował w wyborach. Czyżby zmiana planów? Czy faktycznie  Grzegorz Napieralski nie lubi potencjalnej konkurencji? Do czasu wypowiedzi Czarzastego w tej sprawie jest trudno gdybać. W końcu Robert Biedroń. Chyba najbardziej kontrowersyjna postać z tej trójki. Z jednej strony nie branie na listę naczelnego obrońcy praw mniejszości seksualnych III RP to jak strzał w stopę. Przecież SLD mająca tylko i wyłącznie program ideologiczny traci bardzo ważnego bojownika w walce o prawa dla rzekomo pokrzywdzonych przez los, prawo itd. Przekonuje mnie jednak tłumaczenie, że nie bierze się pod swe skrzydła osoby z zarzutami. W trakcie kampanii wygląda to fatalnie. Zamkniecie list tuż tuż. Czy czeka nas jeszcze jakaś niespodzianka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz